Wiosną trwa też ich intensywna działalność prokreacyjna. W tym czasie wróble współzamieszkują nasz dom z oknówkami, których zawsze przynajmniej jedna para przylepia gniazdo na styku muru i okapu. Piskląt jest sporo, więc mimo, że czasem któreś przedwcześnie wypadnie z gniazda i znajdujemy je już pozbawione życia na skarpie, naszych wróbli nie ubywa. Słychać je przez całą wiosnę i lato, chociaż przez większość tego czasu bardziej widoczne są inne, bardziej atrakcyjne ptaki.
Kiedy nadchodzi jesień, a po niej nieuchronnie zima, wiele ptaków znika, ale te, które zostają, bardziej rzucają się w oczy. Wróble urządzają sobie zebrania w którymś z gęstszych krzewów naszego ogrodu. Dobrze, jeżeli jest stamtąd widok na kurnik albo kojec psa u sąsiadów, bo mogą tam czasem spróbować znaleźć coś do jedzenia. Po większych opadach śniegu, które w tym roku nastąpiły dopiero niedawno, Oni zaczynają sypać ziarno do karmnika. Wtedy rano przylatują do niego różne ptaki: zdarzają się sikory, zięby, czasem zajrzy bażant albo synogarlica. Ale gros klienteli tej stołówki to wróble. Nadlatują stadem na dereń obok karmnika, po czym stopniowo sfruwają na dół wydziobywać ziarno. Spłoszone, w mgnieniu oka wzbijają się trzepoczącą chmurą z powrotem na krzak.
* Wróblówka – pasek siatki albo dziurkowanej blachy, mocowany często u okapu spadzistych dachów, aby uniemożliwić ptakom dostęp pod ich poszycie. U nas jej nie ma, bo jakoś w końcu budowy Jemu zabrakło energii na jej kupienie i znalezienie kogoś, kto ją zechce zamontować.