Polizałem ją spokojnie, a potem wspiąłem się na nią próbnie. Uranka stała bez ruchu, wcale nie próbując się odgryzać. Za pierwszym razem jedak mi się nie udało, więc ona powtórzyła swoje zaloty. Po chwili spróbowałem jeszcze raz, ale po chwili znowu zeskoczyłem, nie odstępując jej już jednak i cały czas wodząc za nią nosem. Kiedy zatrzymała się bliżej tarasu, wspiąłem się na jej grzbiet ponownie, a wkrótce już poprawiałem się w niej pracując trochę zadnimi łapami. Kiedy się zakleszczyliśmy, sprawnie się odwróciłem, przy czym Niusia trochę się przestraszyła. Ale On podszedł i przytrzymał nas za obroże, co ją stopniowo uspokoiło. Potem drugi raz zaczęła się niecierpliwić, kiedy zakleszczenie już mijało, ale po chwili byliśmy wolni i wbiegliśmy do domu, gdzie okazało się, że Ona już na nas czekała ze smakołykami.
Nasza pierwiastka przeżyła wszystko dużo bardziej, niż ja. Ja jeszcze tylko wylizałem się co nieco, napiłem się solidnie wody, po czym ułożyłem się do drzemki na podłodze w salonie, podczas gdy ona długo jeszcze kręciła się podekscytowana, skarżąc się trochę na swój zmieniony stan.