
Słusznego wzrostu gość przekroczył próg i, jak można było oczekiwać, natychmiast począł mnie i pozostającą nieco z tyłu Uranię obłaskawiać łagodnym głosem. Jednak jak wiadomo, entlebucher raczej nie potrafi całkowicie pominąć etapu niespokojnego oszczekiwania odwiedzających obcych, więc ludzie wkrótce zajęli się sobą, a Urania i ja ich obserwacją, korygując co jakiś czas niepokojące zachowania pojedynczym szczekiem lub krótką ich serią. Musiałem przejąć ciężar tej pracy w większości na siebie, ponieważ Urka szybko zrezygnowała z ujadania, w którym wyraźnie przeszkadza jej lekko dyndający rozdęty brzuch.
Obcy zaraz został zagoniony przez Nich do pomocy w przemeblowaniu słonecznej sypialni, a następnie operacji wynoszenia z piwnicy wielkiego drewnianego pudła. Urania trzymała się od tego z dala, ale ja postanowiłem na wszelki wypadek baczyć na samego Obcego i wszystkie ich poczynania, więc pozostawałem w pobliżu, na tyle jednak zręcznie, że nie przeszkadzałem. O ile przestawianie łóżka i komody w sypialni udało się gładko, o tyle skrzynia z piwnicy wynieść się prosto nie dawała. Duży na początku się nie speszył, ale kiedy po pierwszej próbie mebel zaklinował się między załomem schodów a sufitem, opadło go widoczne zwątpienie, a oddech dał się wyraźniej słyszeć.
Ludzie, podebatowawszy nieco, obrócili skrzynię i powoli, trąc o ścianę tu i tam, udało im się wyciągnąć ją na prosty bieg schodów. Potem, dodając sobie otuchy głosem, paroma ostrożnymi pociągnięciami mieli ją już w sieni. Duży widocznie się zmęczył, bo natychmiast zarządził przerwę i poszedł się chłodzić wodą do łazienki.
Okazało się, że skrzynia ostatecznie została umieszczona w sypialni, osiągnięcie czego zabrało im jeszcze sporo czasu i pozwoliło Dużemu zużyć kolejną porcję wody do chłodzenia. Kiedy nareszcie Ludzie musieli nabrać przeświadczenia, że wszystko już jest tam gdzie powinno, a Duży ostatni raz się ochlapał, doszedłem do wniosku, że czas na zabawę. Odszukałem moją ostatnio ulubioną gruszkę na smaczki i zasiadłem przed Dużym trzymając ją zachęcająco w zębach. Czułem, że się porozumiemy.
Większość przygotowań podczas wizyty Dużego Uranka obserwowała z dala, raczej unikając uwagi ludzi. Wieczorem po raz pierwszy wskoczyła do skrzyni w sypialni i przekopawszy delikatnie legowisko po suczemu, zajęła w nim miejsce, chociaż tej pierwszej nocy tylko na niedługi czas.