Notes Cyrusa
  • Dziennik
  • Szczeniaki|Pups|Welpen
    • Szczeniaki - Miot R
    • Puppies - Litter R
    • Welpen - Wurf R
  • Dossier
  • Linki
  • Kontakt

Zabrakło pół psa

15/2/2015

 
Wyjazd do parku niedaleko domu oznacza, że spacer będzie niezbyt długi. Jego zaletą jest jednak możliwość spotkania innych psów. Niestety, przytrafiają się również spacerowicze, których ja wprawdzie ignoruję, ale Bubu traktuje z najwyższą podejrzliwością. Najbardziej niebezpieczne wydają mu się samotne osoby napotkane w porach, kiedy park jest prawie pusty. Jeżeli do tego ktoś taki przystanie i zapatrzy się w dal, to Bravo z pewnością pobiegnie go nam wskazać i jednocześnie spróbować wstępnie odstraszyć. Spacerowicze tego nie lubią, czego dają wyraz tyradami wygłaszanymi w Ich kierunku. Musimy się wtedy żwawo oddalić i zabrać ze sobą małego bandziorka.

Dopiero za parkiem Oni bardziej się relaksują, bo wchodzimy na mniej uczęszczany wał odgradzający park od Rzeczki. Rzeczka ma dobrych parę kroków szerokości, a chociaż o tej porze roku woda w niej jest nieco mętna, to kręci się zawsze po wodzie małe stadko miejskich kaczek, podrywających się z furkotem w miarę naszego zbliżania. Teraz biegamy albo po wale, albo niżej, nad wodą, tropiąc kaczki i krety, których zapach pozostaje na wykwitających tu i ówdzie kopczykach czarnej ziemi. Po drugiej stronie wału park kończy się płotem, pod którym zawsze znajdujemy pozostałości po ludziach, którzy najwyraźniej poszukują tam teraz, w jakby nie było zimie, intymnej atmosfery. Zostawiają więc po sobie jakieś butelki, papierki, resztki jedzenia... Kiedy płot się kończy, trafiamy na zdziczałe pozostałości dawnego sadu. Teraz wydeptują tam ścieżki koty i dzikie zwierzęta, co znów bardzo absorbuje Bravo. Biega we wszystkich kierunkach, odtwarzając to, co działo się tutaj w nocy i wcześnie rano.

W końcu dochodzimy do łąki, gdzie cała nasza trójka może wreszcie walnąć się na grzbiet i poczochrać w chłodnej trawie. To jest najdalszy punkt tej wycieczki, bo dalej Rzeczka skręca w kierunku, skąd dochodzą coraz głośniejsze odgłosy miasteczka. Bravo jednak biega bardzo podekscytowany i wyraźnie frapują go suche trawy za Rzeczką. Wydaje mi się, że Ona odczytała jego intencje, ale On odwrócił się dopiero, kiedy rozległ się plusk. Bandzior wyraźnie oszołomiony wspierał się teraz przednimi łapami o drugi brzeg, ale poniżej barków cały był zanurzony. Zdaje się, że potraktował nurt jak jeszcze jeden rów, których tyle już w życiu przeskoczył, a to jednak jest rzeczka. Jemu pozostało zawołać Małego, a kiedy podpłynął, pomóc mu się wygramolić po grząskim i dość stromym brzegu. Zmieszanie Bravo znikło jak ręką odjął i przez całą drogę powrotną demonstrował, jaki to jest zadowolony z odbytej kąpieli.

Zmiany

27/8/2013

 
Picture
Dość późnym rano to On wyszedł dziś pierwszy z domu. Mimo, że okno w sypialni było otwarte w nocy, o świcie nie obudziło nas rozśpiewane ptactwo, jak to miało miejsce co dnia jeszcze wczesnym latem. Teraz o brzasku panuje cisza, którą przerywa co najwyżej jakiś pojedynczy ptaszek, zadomowiony w naszym ogrodzie i chyba na razie nigdzie się nie wybierający.

On krzątał się za domem, co wzbudziło Uranii i moją ciekawość do tego stopnia, że zrzuciwszy z siebie resztki snu, zajęliśmy swoje najdogodniejsze miejsce obserwacyjne przy drzwiach tarasowych. On poszedł w jedną stronę ogrodu, następnie wrócił na taras, potem, jeszcze raz gdzieś na chwilę się oddalił, ale wreszcie spostrzegł nas za szybą i kiwnął głową. W te pędy pobiegliśmy do drzwi prowadzących na ogród, które On właśnie w tej chwili odmykał.

W szafie na tarasie są nasze zabawki, więc natychmiast tam skierowałem wzrok, aby nie było wątpliwości, co teraz powinno nastąpić. On najpierw chwycił frisbee, ale po chwili na czole zarysowała mu się zmarszczka, po czym odłożył krążki i wybrał piłeczki. Potem powstrzymał nas komendą siad-zostań, a sam poszedł w głąb ogrodu, na górkę, co oznacza, że zaczniemy od poszukiwań piłek schowanych w roślinności. Ale tego odbyły się tylko trzy rundy, a potem jednak wróciliśmy po frisbee. Urance rzuca się teraz jej naleśniczka niezbyt daleko, bliżej ziemi, więc nie musi podrzucać swoim rozdętym kałdunkiem zbyt wysoko, aby go dopaść. Gdy to już nastąpi, Suczka karnie wraca wywijając tą gumką do Niego, ale zawsze w ostatniej chwili mierzy się z dylematem, czy bardziej ją oddać, czy też bardziej już na zapas biec, aby schwycić ją znowu.

Ja natomiast dostałem nowe frisbee: dużo lotniejsze od tych pancernych dysków, których zwykle używamy i nie obijające mi tak zębów. Wymaga często dużo energiczniejszych wybić, ale chwytam je z przyjemnością w znacznie dziwniejszych pozach, niż kiedykolwiek wcześniej mi się to udawało. Za to kiedy raz zabrałem je pod krzak tarniny i począłem miętolić i dziurawić, bardzo łatwo ustąpiło pod zębami, a po powrocie do Niego wyczułem brak aprobaty. Teraz staram się, chociaż to niezmiernie trudne, za każdym razem wracać do niego zaraz po pochwyceniu aportu. Właściwie to niemal zaraz, to jest po chwyceniu frisbee biegnę jednak jeszcze tryumfalnie do naroża ogrodu, okrążam rosnącą tam ostatnią sosnę i dopiero w swobodnym, rozciągniętym galopie wracam do niego.

Tej zabawy było akurat na tyle, aby pobudzić nas do uporania się zaraz z po jej zakończeniu z potrzebami fizjologicznymi. Ja długo stałem po krzakiem derenia z uniesioną nogą, a Uranka przykucnęła w skupieniu w jednym ze swoich ulubionych miejsc, po czym odchodząc, zarysowała energicznie na ziemi pazurami kreski wskazujące, gdzie pozostawiła swoje znaki. Zasłużyliśmy na porannego drinka z kranu pod krową...

Picture

Urania, naturalnie przypadkiem, prezentuje w pełni swój stan przygotowań na przyjęcie maluchów

Błogosławiony stan

13/8/2013

 
Picture
C: Dlaczego tak wolno jesz?
U: Jakoś nie mam ochoty na wszystko. Ten kurczaczek całkiem smaczny, no i marchewka, ale dlaczego tak wcinasz bez opamiętania owsiankę?
C: Mnie smakuje. Coś się ostatnio wybredna zrobiłaś. Chcesz, żeby zaczęli Cię karmić z ręki?
U: Dlaczego nie?
C: A na spacerze spostrzegłem, że nawet jak na Ciebie, bardzo statecznie się zachowywałaś.
U: Chyba zapomniałeś o ptaszku, którego wypłoszyłam z żyta. Wytropiłam go o wiele wcześniej, a Ty go zupełnie przeoczyłeś. Po prostu byle co mnie nie ekscytuje, tak jak Ciebie trop tego małego liska. Też mi rarytas.
C: I rzucanych kolb kukurydzy też tak gorliwie jak zwykle nie starałaś się schwytać.
U: Cyrek, przecież chyba czujesz, że się zmieniam. Tak już kiedyś było i przeczuwam, że muszę być gotowa...


Sobotnie lenistwo

11/5/2013

 
Akurat wczoraj zaczęła zmieniać się pogoda. Wyraźnie powiało chłodniejszym powietrzem - co za ulga, potem po południu zaczęło kropić, a wieczorem deszcz przeszedł w gęstą i równomierną ulewę. Jakby w zgodzie z pogodą dzisiejszy poranek potoczył się bardzo leniwie. Obudziliśmy się chyba o zwykłej porze, bo przez otwarte okno wpadały wprawdzie odgłosy ptaków, ale człowieka ani samochodu nie dało się usłyszeć. Przeciągając się podszedłem do łóżka i, jak zwykle, położyłem głowę na jego krawędzi, czekając na rękę, która mnie połaskocze pod pyskiem. Potem pozwoliłem sobie wskoczyć na łóżko przednimi łapami i umożliwić przeczesanie mi palcami sierści na grzbiecie i bokach. Dzisiaj na tym się skończyło, bo Urania, wciąż leżąca na kołdrze po drugiej stronie łóżka, odemknęła w tym czasie tylko oczy i, nieskora do wszczęcia ze mną przepychanki, skupiała się na razie na niewykonywaniu najmniejszego nawet ruchu.

On jednak wstał i odbyliśmy rytuał zakładania obroży, po czym poczłapałem z Uranią za Nim, aby, kiedy kręcił się po domu odsłaniając okna, wrócić do drzemki. Niebawem jednak zajęliśmy pozycje wyjściowe w sieni i otwarły się drzwi na ogród. Na tarasie czekały na nas wszystkich Ogrodówki - dwie bure kotki, z którymi, biorąc pod uwagę całe znane nam kocie towarzystwo, mamy najbardziej harmonijne relacje. Nic więc dziwnego, że po krótkim ocieranio-witaniu się z nami, dały Mu znać mową ciała, że oczekują napełnienia miski stojącej na tarasowym stole.

Urania i ja w tym czasie rozwiązywaliśmy dylemat, czy wychodzić na przemoczoną trawę. Ponieważ jednak akurat nie padało, ruszyliśmy za Nim. Wyszło na to, że zabawy nie będzie i mamy tylko skorzystać z toalety, bo On chodził po ogrodzie nie zabrawszy ze sobą żadnych przedmiotów. Próbowałem Mu pokazać, że to nie stanowi przeszkody - wyrwałem nawet z ziemi bardzo atrakcyjny korzonek, ale w końcu dałem spokój i wróciliśmy na taras, a stąd po wytarciu łap do domu.

W domu jednak nie dawałem za wygraną i wymownie stanąłem po stojącym na blacie pudełkiem z zabawkami, co skłoniło Go wreszcie do poszarpania się z nami jedną z nich. Zabawa jednak szybko wyczerpała Jego siły, chociaż staraliśmy się je oboje podtrzymać, jak mogliśmy najlepiej: Urania niby-groźnym warczeniem, a ja radosnym i odbijającym się w całym domu szczekaniem. W tej sytuacji jeszcze tylko coś przekąsiliśmy - On coś z lodówki (dał nam do oblizania palce), a my trochę chrupek, i mogliśmy powrócić do przerwanego wypoczynku.
Picture

Ucieczka z Matriksa

1/12/2012

 

Gość

31/3/2012

 
Picture
Taki do nas zawitał dziś gość - może się zagnieździ?


Nasze wróble

29/1/2012

 
Wróble towarzyszą nam przez okrągły rok. Wiosną, kiedy słońce zagląda do sypialni, słychać, jak szurają pod okapem dachu, pracując przy odnawianiu swoich gniazd. Ich ćwierkanie nas budzi. Nasz dach nie ma wróblówki*, więc ptaki mogą bez przeszkód wciskać się między dachówki a deski i zakładać tam swoje osiedle. Dlatego czasem spod okapu wystają jakieś piórka, sznurki i inne jeszcze mniej stylowe wróble elementy wystroju wnętrz.

Wiosną trwa też ich intensywna działalność prokreacyjna. W tym czasie wróble współzamieszkują nasz dom z oknówkami, których zawsze przynajmniej jedna para przylepia gniazdo na styku muru i okapu. Piskląt jest sporo, więc mimo, że czasem któreś przedwcześnie wypadnie z gniazda i znajdujemy je już pozbawione życia na skarpie, naszych wróbli nie ubywa. Słychać je przez całą wiosnę i lato, chociaż przez większość tego czasu bardziej widoczne są inne, bardziej atrakcyjne ptaki.

Kiedy nadchodzi jesień, a po niej nieuchronnie zima, wiele ptaków znika, ale te, które zostają, bardziej rzucają się w oczy. Wróble urządzają sobie zebrania w którymś z gęstszych krzewów naszego ogrodu. Dobrze, jeżeli jest stamtąd widok na kurnik albo kojec psa u sąsiadów, bo mogą tam czasem spróbować znaleźć coś do jedzenia. Po większych opadach śniegu, które w tym roku nastąpiły dopiero niedawno, Oni zaczynają sypać ziarno do karmnika. Wtedy rano przylatują do niego różne ptaki: zdarzają się sikory, zięby, czasem zajrzy bażant albo synogarlica. Ale gros klienteli tej stołówki to wróble. Nadlatują stadem na dereń obok karmnika, po czym stopniowo sfruwają na dół wydziobywać ziarno. Spłoszone, w mgnieniu oka wzbijają się trzepoczącą chmurą z powrotem na krzak.
Picture
Niedługo w karmniku i obok niego walają się tylko puste plewy. To chyba miło mieć obok siebie takich ruchliwych koleżków. Czasem można ich pogonić – wtedy uciekną z furkotem, ale szybko wrócą, bo chyba wiedzą, że dobrze nam ze sobą.


* Wróblówka – pasek siatki albo dziurkowanej blachy, mocowany często u okapu spadzistych dachów, aby uniemożliwić ptakom dostęp pod ich poszycie. U nas jej nie ma, bo jakoś w końcu budowy Jemu zabrakło energii na jej kupienie i znalezienie kogoś, kto ją zechce zamontować.
    Quercus Niger
    Hodowla psów rasowych entlebucher

    Miot A  |  Litter A  |  Wurf A
    Miot B  |  Litter B  |  Wurf B
    Miot R  |  Litter R  |  Wurf R


    Autor

    Nazywam się Cyrus i jestem zantropomorfizowanym psem rasy entlebucher, co zresztą pchnęło mnie do prowadzenia dziennika. Jednak najwięcej ciągle we mnie jest z psa.
    Mieszkam z młodszą koleżanką, która ma na imię Urania, oraz dwójką Ludzi.

    Archiwa

    Listopad 2017
    Październik 2017
    Wrzesień 2017
    Lipiec 2017
    Kwiecień 2017
    Marzec 2017
    Luty 2017
    Styczeń 2017
    Grudzień 2016
    Listopad 2016
    Wrzesień 2016
    Sierpień 2016
    Lipiec 2016
    Czerwiec 2016
    Maj 2016
    Kwiecień 2016
    Marzec 2016
    Luty 2016
    Styczeń 2016
    Grudzień 2015
    Listopad 2015
    Wrzesień 2015
    Sierpień 2015
    Maj 2015
    Kwiecień 2015
    Marzec 2015
    Luty 2015
    Styczeń 2015
    Grudzień 2014
    Listopad 2014
    Październik 2014
    Wrzesień 2014
    Sierpień 2014
    Lipiec 2014
    Czerwiec 2014
    Maj 2014
    Kwiecień 2014
    Marzec 2014
    Luty 2014
    Styczeń 2014
    Grudzień 2013
    Listopad 2013
    Październik 2013
    Wrzesień 2013
    Sierpień 2013
    Lipiec 2013
    Czerwiec 2013
    Maj 2013
    Kwiecień 2013
    Marzec 2013
    Luty 2013
    Styczeń 2013
    Grudzień 2012
    Listopad 2012
    Październik 2012
    Wrzesień 2012
    Sierpień 2012
    Lipiec 2012
    Czerwiec 2012
    Maj 2012
    Kwiecień 2012
    Marzec 2012
    Luty 2012
    Styczeń 2012
    Grudzień 2011
    Listopad 2011
    Październik 2011
    Wrzesień 2011
    Sierpień 2011
    Lipiec 2011
    Czerwiec 2011
    Maj 2011

    Kategorie

    Wszystkie
    Budowa
    Champion
    Ciąża
    Ciąża
    Cieczka
    Człowiek
    Człowiek
    Dieta
    Dom
    Dzień
    Gwiazdka
    Instynkt
    Jedzenie
    Jesień
    Jesień
    Kojec
    Kość
    Kot
    Kropelki
    Krycie
    Lato
    Miasto
    Mysz
    Noc
    Ogród
    Ogród
    Park
    Pies
    Pływanie
    Pływanie
    Podróż
    Podróż
    Poranek
    Ptaki
    Rodzina
    Ruch
    Rujka
    Szczeniaki
    Trawa
    Upał
    Urodziny
    Weterynarz
    Wielkanoc
    Wieś
    Wieś
    Wiosna
    Woda
    Wystawa
    Wzorzec
    Zabawa
    Zabawka
    Zima
    Zwyczaj

    Kanał RSS

(by Entlebucher Cyrus)