PS. Miot B w piąte urodziny (10 września) reprezentuje uroczym zdjęciem Biga
Bubu swoje piąte urodziny przesiedział w kozie, z której wychodzi tylko na króciutko do ogrodu dla zrobienia tego lub owego. Zdaje się, że to przez jego nową miskę, dużo lżejszą od poprzedniej. Otóż po zjedzeniu śniadania stała sobie ona spokojnie na podłodze, aż Bubiemu w pośpiechu do czegoś nie chciało albo nie udało się jej przeskoczyć, i niczym w stuletniej niemej komedii wpakował do niej nogę i pojechał po podłodze waląc na końcu tylną łapą w ramę bieżni. On w zasadzie tego nie zauważył, tylko przestał się tą łapą podpierać – przecież na trzech też można żwawo się poruszać i dokazywać, czego już wiele psów dowiodło w przeszłości. Jednak ponieważ ludzie myślą bardziej schematycznie i pragną mieć czworonoga, a nie trójnoga, to w ramach terapii Bravo ma przepisaną klatkę na ten tydzień. W naszym domu klatkę aplikuje się poprzez zamykanie psa w garderobie, bo nie ma tam za bardzo na co wskoczyć, lecz miejsca jest trochę więcej, niż w rzeczywistej typowej klatce. Stąd przez większą część dnia dobiega zza jej drzwi niezbyt głośne, ale bardzo żałosne wycie… PS. Miot B w piąte urodziny (10 września) reprezentuje uroczym zdjęciem Biga Wieczorem, po ostatnim wyjściu do ogrodu, kiedy Uranka i Bubu oddalają się już do sypialni, zostaję w salonie i chwytam starą i ogryzioną do sucha kostkę wołową. Zawijam ogon możliwie wysoko i poczynam zataczać kręgi wokół sof i stolika, wydając od czasu do czasu wesołe warknięcia. Chociaż z sypialni dobiegają po chwili skomlenia zamkniętych, Oni nie przerywają mi zabawy, a czasem nawet skłaniam ich do wzięcia w niej udziału: Kładę kostkę przed nią lub przez nim i patrząć w oczy czekam, czy zdecydują się ją podnieść i poturlać po podłodze, albo chociaż gdzieś niedaleko ukryć. Naturalnie w mig ją ponownie mam w zębach i krążę od nowa z jeszcze większą satysfakcją. Gdy im już się to wszystko znudzi, mogę wreszcie z głośnym westchnieniem wgramolić się na sofę i zwinąć w precel. Byłem tu wszak Pierwszy. W Nowy Rok aura jak w marcu - w południe słońce świeci oślepiająco, bo choć słabo, to nisko zawieszone zagląda prosto w oczy. Dmie wprawdzie chłodny wiatr, lecz w lesie nie czuć go zupełnie. Sucho: Kiedy jedziemy samochodem, unosi się za nim tuman pyłu z pobocza.
A dzień później Urodziny Cyrusa, ósme. I zmienia się pogoda, jakby wróżąc tak wyczekiwany przez nas śnieg.
Wczoraj Urania zainteresowała się poważnie kojcem Ale do wieczora nic się nie wydarzyło Następniego dnia atmosfera oczekiwania gęstniała Aż tu nagle... W domu pojawiło się 6 nowych zwierząt Właśnie wróciliśmy ze zlotu Rodziny Uranki. Byliśmy oboje tak wyczerpani, że podczas podróży powrotnej nawet nie podnosiliśmy się, kiedy samochód zatrzymywał się i przez otwarte okno On coś wymieniał z człowiekiem w budce na zewnątrz. Zwykle przecież staramy się takie osoby oszczekać, aby nie próbowały wchodzić do samochodu. Po powrocie z przyjemnością ucałowałem rodzinną ziemię, to znaczy wytarzałem się na podjeździe, nie bacząc, że niszczę swoje szelki... Na zlocie faktycznie była Rodzina, Jeszcze Jedna Suczka, no i ja. Uranka starała się jak mogła zasłużyć na miano Strasznej Siotry - mimo ustępowania niejednokrotnie rozmiarem, rozdawała co jakiś czas dyscyplinujące kłapnięcia swojemu żeńskiemu rodzeństwu. Na spacerach mogła to robić w pełnymi pędzie, podczas patrolowania przestrzeni między Nimi, gdy oddalali się od siebie. Wyglądała wtedy na bardzo kontentą. W naszej grupie były jeszcze dwa samce, ale na wspólnych przemarszach najczęściej pozostawałem na smyczy i dopiero na łące biegałem luzem, więc nie było zbyt wiele okazji do konkretnych rozmów. Wiadomo, że dopóki trwa zabawa aportem, niewiele innego jest w stanie mnie zainteresować. Tym niemniej w pewnym momencie wykorzystałem zamieszanie po jakichś wyścigach (jakże ja lubię biegać) i zaczepiłem Olbrzyma. Chwilę udało nam się podyskutować lecz, jak to zwykle u "normalnych" psów, kiedy nas rozdzielili, to okazało się, że nikt nie odniósł istotniejszego uszczerbku. Muszę wspomnieć, że nasz tryb życia uległ poczas wyjazdu pewnemu rozregulowaniu. Dość powiedzieć, że pewnej nocy On przyszedł po nas i zaprowadził do domku, gdzie zgromadzili się wszyscy ludzcy uczestnicy zlotu. Byli jacyś dziwnie podekscytowani (oni tacy się robią, kiedy zjedzą, a może wypiją coś specjalnego), a potem dookoła huknęło i na niebie pokazały się dodatkowe gwiazdy. Ludziom to się chyba podobało, bo wylegli oglądać, ale Urania była innego zdania i On wsród huku odprowadził nas do domu. Straszna Siotra nie była zadowolona, że akurat po drodze zachciało mi się jeszcze załatwiać potrzebę numer dwa i musiała na mnie czekać. Ale cóż począć, kiedy akurat nadarzyło się kolejne ważne miejsce do oznaczenia... Na tej głuchej wsi nie sposób kogoś ciekawego spotkać. Kiedy pojawi się w okolicy jakaś nowa suka (nie musi wcale być bardzo rasowa), to od razu na drodze można spotkać watahę ogłupiałych psów, która snuje się za nią krok w krok. Ponieważ po wsi samopas nie chadzam, to oglądam takie sceny najczęściej z przejeżdżającego samochodu. Ja wcale nie jestem konserwatywnego światopoglądu, ale jak dotąd miałem bliższą przyjemność tylko z Uranią i faktycznie tylko z nią spoufalam się i prawie zawsze zachowujemy się wobec siebie tak, jakbyśmy darzyli się uczuciem, które ludzie nazywają zaufaniem. Nie znaczy to oczywiście dzielenia się wszystkim: nie odstępuję jej ani najlepszego jedzenia, w tym kości, ani pierwszeństwa w dostępie do naszych Ludzi. Ale to moja najbliższa koleżanka, a i coś niecoś poza koleżeństwem też nam się już przytrafiło… |
Quercus Niger
Hodowla psów rasowych entlebucher Miot A | Litter A | Wurf A Miot B | Litter B | Wurf B Miot R | Litter R | Wurf R
|