Notes Cyrusa
  • Dziennik
  • Szczeniaki|Pups|Welpen
    • Szczeniaki - Miot R
    • Puppies - Litter R
    • Welpen - Wurf R
  • Dossier
  • Linki
  • Kontakt

Prawdziwa wiosna

22/5/2015

 
Biga Quercus Niger
BIGA Quercus Niger

Na dróżce

8/3/2015

 

Pogoda pod psa

18/5/2014

 
W samochodzie ostatnio zrobiło się ciaśniej. Być może z tego powodu nie pozwala nam się teraz do niego wsiadać i wysiadać bez porządku. Jesteśmy wywoływani po imieniu i chociaż na razie utrzymywanie dyscypliny nie wychodzi nam jeszcze doskonale, to jednak unikamy deptania sobie po głowach i przeskakiwania po grzbietach...

W tych dniach nasze spacery upływają też pod znakiem wypełnionych wodą kolein na drodze i łanów przerośniętej mokrej trawy. Te ostatnie albo rozcinamy z szumem wartkim kłusem, albo, kiedy daje się wyczuć jakiś trop, wyskakujemy ponad, próbując coś wypatrzeć. Uranka, która po ostatniej cieczce długo pozostawała w melancholijnym nastroju, przyszła już do siebie, bo wyrywa do przodu lekko zarzucając przy tym pupą. Na końcu takiego sprintu przystaje, spogląda na Niego, jakby pytając niemo o przyzwolenie, po czym z impetem przewraca się na grzbiet i zaczyna czochranie o wilgotną murawę, wywijając giczałami. Stan prawdziwie ekstatyczny. Trawę przyjmujemy też wewnętrznie, kiedy trzeba się pozbyć nadmiaru czegoś z żołądka, co miewa czasem zgoła nie oczekiwane reperkusje...

Dziś tropienie nie poszło całkiem na marne. Znaleźliśmy w trawie pozostawionego tam pasiastego stworka z wielkimi oczyma, który piszczał wniebogłosy kiedy pochylaliśmy się nad nim, chwytając go za kark. To piszczenie niemal natychmiast sprowadziło Jego - wydał z siebie gromki okrzyk, więc trzeba było odstąpić od zabawki. Zawróciliśmy do samochodu, ale po chwili nawet On się zorientował, że brakuje Uranii. Z tyłu usłyszeliśmy po chwili ten sam znajomy pisk, ale On nie miał zamiaru pozwolić Uranii adoptować malucha, bo ją po raz wtóry odwołał. Posłuszeństwo wzięło górę i po chwili znów biegła razem z nami.
Obraz

Majowy pasikonik

Teraz ich kolej

27/4/2014

 

Botanika

21/4/2014

 

Kwietniowe atrakcje

7/4/2014

 
Na wiosennym spacerze można spotkać takie oto atrakcje:

Porzucona na drodze wielka bela słomy. Jest już bardzo stara i powoli zaczyna się rozpadać, ale nadal można na nią sobie wbiec, albo nawet wskoczyć. Skokiem popisała się Uranka: niespecjalnie nawet się rozpędziwszy, wysprężynowała z czterech łap i nagle znalazła się nad moją głową na samym wierzchu słomianego bloku. Kto by ją posądzał o podobną lekkość - od jakiegoś czasu jej talia stała się jakby pełniejsza...

Strach na wróble. To prawie człowiek: ma na sobie to, co kiedyś jakiś człowiek musiał nosić, a pobrzękuje tym, z czego kiedyś ten człowiek coś pił (i wypił). Niedoświadczony pies może dać się nabrać, ale ja już takie strachy lekceważę.

Bażant ukryty w trawie. Gdy tak jak dziś, prawie nie ma wiatru, a bażant zdążył się już naprzechadzać po zarośniętej łące w tę i ową stronę, strasznie trudno go wytropić. Kończy się zwykle na tym, że kura wypryskuje nam niemal spod łap, kiedy w końcu zupełnie zaniechaliśmy poszukiwań.

Rów z wodą. Ma wielorakie zastosowania. Po pierwsze bije od niego chłód i można się w nim z wolna przechadzać mocząc sobie przy tym brzuch. Można też łyknąć z niego nieco wody, a w końcu wyjść z umazanymi błotem paluchami. Jest coś magnetycznego w rowach.

Oni. Długotrwale jakby namyślający się, czy zanurzyć się w rowie, czy też nie. Ona w końcu zupełnie rezygnuje, natomiast On przełazi niezdarnie na drugą stronę, po czym wrzuca do rowu jakieś konary i kamienie, jakby chciał go zasypać. Wraca po tej grobli, jednak ona z trzaskiem pęka, więc w końcu On też może poczuć magię rowu.

Rowerzysta. Za młodu uganiałem się za takimi bez opamiętania. Teraz tylko podbiegłem bezgłośnie go sprawdzić. Ten nie był z gatunku panikarzy i nawet wesoło zagadywał, kiedy Ich mijał, ale chyba jednak trochę zgrywał twardziela. Jak większość przechodniów w naszej wiejskiej okolicy sprawiał wrażenie niezwykle zdziwionego, że spotkał parę psów o tak podobnym wyglądzie.*

* Od Admina: Na naszej prowincji psy dzielą się na owczarki niemieckie i kundle.
Obraz

A po spacerze można się położyć w ogródku z otrzymaną kością

Nadchodzi lato

18/6/2013

 

Kurzy patrol

16/6/2013

 
Dzionek wstał od razu ciepły i duszny. Uranka z ociąganiem zeskoczyła z pościeli, za to zaraz zaczęła kręcić tułowiem i popiskiwać w oczekiwaniu pieszczot. Po małych ceregielach, jakie On czyni co rano - coś tam odstawia, poprawia... - wybiegliśmy na dwór, gdzie po minięciu krawędzi cienia przylgnęło do nas nagrzane powietrze. Już parę razy o ostatnich śniegów wydawało mi się, że Uranii zbliża się rujka, ale nadal nic konkretnego nie potrafię wywnioskować z analizy jej siczków na trawie. Wciągam ich zapach przez nos, a potem faluję policzkami (ludzie tak robią, kiedy piją szczególnie smakujące im trunki), ale nadal odchodzę zawiedziony. Uranka sama też wraca do swoich śladów i wącha je w zamyśleniu.

Tak było i tego ranka. Kiedy już cokolwiek najistotniejszego załatwiliśmy, w mig wróciliśmy na ocieniony taras. On nas wywabił idąc na dół, przed dom, ale do bramy nawet nie dotarliśmy. Tam zresztą od paru dni patrolują kury, dwie uciekinierki z sąsiedztwa. Chyba dojadły im tamtejsze koguty, które zbyt poważnie potraktowały jedną ze swoich ról. U nas tym zbiegom dobrze, bo spacerują sobie wzdłuż płotu i po co bardziej zarośniętych częściach podwórka. Raz je pogoniłem, ale jakoś słabo uciekały. Urania czasem powącha ich pomiot, ale też widać mało dziko jej to pachnie, bo wkrótce się oddala skubać trawę.
Wróciliśmy do domu i w chłodzie trochę poszarpaliśmy się tym i owym, aby wkrótce znowu popaść w letnie odrętwienie. Wyrwała nas z tego po jakimś czasie wycieczka nad wodę. Pisałem już, że na drugie mam Wodnik? Może... Za to Urania zsuwała się do wody jeszcze ostrożniej, niż zwykle, choć za to potem zapychała jak szalona, wiosłując z taką siłą, że prawie pół gorsu miała nad jej powierzchnią.

Po powrocie do domu wreszcie jedzenie. Uranka dużo szybciej uporała się ze swoją porcją. Dużo szybciej, niż wynikałoby z tego, że dostaje nieco mniej, bo jest mniejsza. Kiedy tylko skończyła, On zaczął przytrzymywać mi miskę - boi się, że Mała mi coś skradnie? Niepotrzebnie, bo przecież potrafię jej w razie czego kłapnąć przekonywająco zębami koło ucha. A ona i tak siada naprzeciw z delikatnie odwróconą głową. Do cierpliwych świat należy, bo kiedy wreszcie kończę, Uranka poleruje moją miskę językiem z każdej możliwej strony.

Na dworze robiło się chyba właśnie najgoręcej, kiedy Ura i ja zapadaliśmy w słodką drzemkę.

Błoto

11/6/2013

 
Po całym dniu snucia się po domu i posypiania wylatujemy z samochodu jak dźgnięte kijem. Polna droga jest całkowicie rozmiękła i nie wiadomo, czy wywijamy nogami na boki bardziej z radości, czy też z braku przyczepności do tej mazi. Uranka wpada w ten entlebucherzy amok, kiedy uszy, przylgnięte w biegu do łepetyny, jakby zupełnie znikają. Ja łapię trop - zwierzę pachnące niemal jak my, ale na pewno nie zaznało kontaktu z człowiekiem. Lecę jak szalony w koleinie wyjechanej w polu przez jakąś maszynę, a po drodze zbieram na szelki źdźbła rosnących tam roślin. Uranka też pojawia się z czołem udekorowanym jakąś trawą.
Ten trop przewijał się do końca spaceru. Kiedy był już bardzo świeży, On dowołał nas stanowczo - ustąpiłem i spokojnie wróciliśmy do auta.
On ma jeszcze mniejszą przyczepność. A może znaczył teren? W każdym razie wieczorem znalazłem w sadzie dwie wyryte w błocie długie kreski po jego stopach, no i ślad w trawie po walnięciu całą resztą.

Taki był maj [od Admina]

28/5/2013

 
Picture
Maj prawie się skończył. Był miesiącem zmiennej pogody i eksplozji wszelkiej wegetacji. Psy nie okazywały, że mają coś przeciwko takiej aurze.


<<Poprzednia
    Quercus Niger
    Hodowla psów rasowych entlebucher

    Miot A  |  Litter A  |  Wurf A
    Miot B  |  Litter B  |  Wurf B
    Miot R  |  Litter R  |  Wurf R


    Autor

    Nazywam się Cyrus i jestem zantropomorfizowanym psem rasy entlebucher, co zresztą pchnęło mnie do prowadzenia dziennika. Jednak najwięcej ciągle we mnie jest z psa.
    Mieszkam z młodszą koleżanką, która ma na imię Urania, oraz dwójką Ludzi.

    Archiwa

    Listopad 2017
    Październik 2017
    Wrzesień 2017
    Lipiec 2017
    Kwiecień 2017
    Marzec 2017
    Luty 2017
    Styczeń 2017
    Grudzień 2016
    Listopad 2016
    Wrzesień 2016
    Sierpień 2016
    Lipiec 2016
    Czerwiec 2016
    Maj 2016
    Kwiecień 2016
    Marzec 2016
    Luty 2016
    Styczeń 2016
    Grudzień 2015
    Listopad 2015
    Wrzesień 2015
    Sierpień 2015
    Maj 2015
    Kwiecień 2015
    Marzec 2015
    Luty 2015
    Styczeń 2015
    Grudzień 2014
    Listopad 2014
    Październik 2014
    Wrzesień 2014
    Sierpień 2014
    Lipiec 2014
    Czerwiec 2014
    Maj 2014
    Kwiecień 2014
    Marzec 2014
    Luty 2014
    Styczeń 2014
    Grudzień 2013
    Listopad 2013
    Październik 2013
    Wrzesień 2013
    Sierpień 2013
    Lipiec 2013
    Czerwiec 2013
    Maj 2013
    Kwiecień 2013
    Marzec 2013
    Luty 2013
    Styczeń 2013
    Grudzień 2012
    Listopad 2012
    Październik 2012
    Wrzesień 2012
    Sierpień 2012
    Lipiec 2012
    Czerwiec 2012
    Maj 2012
    Kwiecień 2012
    Marzec 2012
    Luty 2012
    Styczeń 2012
    Grudzień 2011
    Listopad 2011
    Październik 2011
    Wrzesień 2011
    Sierpień 2011
    Lipiec 2011
    Czerwiec 2011
    Maj 2011

    Kategorie

    Wszystkie
    Budowa
    Champion
    Ciąża
    Ciąża
    Cieczka
    Człowiek
    Człowiek
    Dieta
    Dom
    Dzień
    Gwiazdka
    Instynkt
    Jedzenie
    Jesień
    Jesień
    Kojec
    Kość
    Kot
    Kropelki
    Krycie
    Lato
    Miasto
    Mysz
    Noc
    Ogród
    Ogród
    Park
    Pies
    Pływanie
    Pływanie
    Podróż
    Podróż
    Poranek
    Ptaki
    Rodzina
    Ruch
    Rujka
    Szczeniaki
    Trawa
    Upał
    Urodziny
    Weterynarz
    Wielkanoc
    Wieś
    Wieś
    Wiosna
    Woda
    Wystawa
    Wzorzec
    Zabawa
    Zabawka
    Zima
    Zwyczaj

    Kanał RSS

(by Entlebucher Cyrus)