Notes Cyrusa
  • Dziennik
  • Szczeniaki|Pups|Welpen
    • Szczeniaki - Miot R
    • Puppies - Litter R
    • Welpen - Wurf R
  • Dossier
  • Linki
  • Kontakt

Nagły powiew wiosny

24/2/2013

 

Koparka

23/2/2013

 
Picture
Urania przy pracy. Sznur chyba taki sam, jak u Córci


Jak się ma Gojka?

21/2/2013

 
Alpa Quercus Niger
Na zdjęciu Gojka (Alpa) i jej dawna, dawna, daaaaawna Pancia, która wpadła w odwiedziny, żeby się z nią pobawić.


Entlibucher dokuczny

20/2/2013

 
Picture
To przecież nie będzie o mnie, tylko o Urance. Zatem wyobraźcie sobie, że wychodzimy na taras, a tam oczywiście śnieg. Ale czy nie można na rozwój wypadków oczekiwać w ciszy, tylko zamiast tego natychmiast rozwierać paszczę i dźwiękować, poganiając Człowieka do akcji? Ja sobie drepczę wkoło i obserwuję ruchy miotły albo szufli do śniegu i w momencie, kiedy jego porcja znajduje się w powietrzu, strzelam za nią. Urania nie ma na to czasu, gdyż jest zbyt pochłonięta szczekaniem. Ewentualnie w momentach ekstremalnego napięcia łapaniem mnie za pięty, bo ja, w przeciwieństwie do śniegu, zawsze jestem pod zębem.

Mną chwilami też potrafi owładnąć w związku ze śniegiem nadmierna ekscytacja, ale cały czas przeżywam ją w ciszy. W najgorszym wypadku schwycę w zęby szuflę, kiedy zbyt długo nie ma śniegu do łapania, a potem krążę dalej.

Albo weźmy takie stacjonaty. Siedzimy przed pierwszą. Jej się buzia nie zamyka, taka jest pobudzona. Dobrze, że jeszcze zwraca uwagę na twarz Człowieka. Wystarczy najmniejszy wyzwalacz, a Mała już leci: hop, hop, ewentualnie łapie rzucone frisbee, szybko odnosi, leci na miejsce startu i już daje głosem znać, że życzy sobie powtórki.

Teraz jest dużo śniegu, więc jest z nią trochę spokoju, kiedy dostanie coś do zakopywania. To może być dowolny przedmiot, na przykład bieżący (to znaczy znajdujący się w bieżącym użytku) kij). Rzuca go sobie na śnieg i zaczyna zagarniać energicznie pod siebie przednimi łapami, cofając się coraz bardziej. Może suki tak mają i jest to jakieś odległe wspomnienie moszczenia gniazda? Mnie też zdarza się „kopać”, ale nigdy nie spulchniam przy tym tak wielkich połaci śniegu...

No a teraz jest chwila spokoju, bo poszła odpoczywać. Mruczy przez sen i tylko co jakiś czas otwiera półprzytomne oczy.

[Od Administratora]

20/2/2013

 
Picture
Śnieg wali drugi dzień, a przy karmniku pojawiły się trzy kosy. Jeden, bardziej bojowy, rozstawia po kątach dwa pozostałe. Ale nie traci przy tym nic ze swojej kosiej gracji.


Post Scriptum

18/2/2013

 
Picture

Junior

17/2/2013

 
Picture
Zdjęcie Afira zamieszczone obok ma niewiele wspólnego z historią, która znalazła się poniżej. Ale Junior, chociaż sam nie czyta, jest widocznie zafrapowany przewracaniem kartek
***

Juniora spotkaliśmy tym razem na jego terenie. W każdym razie było tam sporo jego zapachu we wszystkich kątach, choć jeszcze mocniej czuć było innym psem - suczką, która okazała się być stateczną i pulchną damulką niewielkich gabarytów. Ona zresztą nie przejawiła większego zainteresowania naszą wizytą i po początkowym zdawkowym powitaniu, znikła gdzieś w głębi domu.

Oni usiedli w najważniejszym miejscu każdego ludzkiego mieszkania - tym pomieszczeniu, gdzie przygotowuje się posiłki. Zawsze czułem, że podstawowego sprytu im nie brakuje. Kiedy co jakiś czas otwierała się owa szafka, gdzie trzyma się zimne jedzenie, z Uranią zajęliśmy natychmiast miejsca przy niej. Na początku ludzcy gospodarze udali, że nie rozumieją, o co nam chodzi, a On w końcu odwołał nas i kazał warować przy Nich. To było jednak wręcz niemożliwością wytrzymać, bo po całej izbie rozchodziły się różnorakie zapachy strawy, a Junior wyłaził w tym czasie ze skóry, żeby się przy nas afiliować.
Jego zapach był jakby znajomy, ale i tak parę razy kłapnąłem na niego ostrzegawczo, kiedy stawał się zbyt natarczywy. A on niezrażony, przypadał przed mną na przednich łapach, od czasu do czasu sprzedając liza w spód mojego pyska, a pewnym momencie przewrócił się przede mną na grzbiet. Dogadywaliśmy się niemal bez żadnego dźwięku.
Z Uranią było inaczej - jej wrodzona niechęć do "obcych" psów na razie przeważała.

Pani Juniora w pewnym momencie jednak zorientowała się po co przyszliśmy (a może Oni jej wreszcie powiedzieli) i wyjęła z lodówki pachnący kąsek. Posadziła naszą trójkę przed sobą i zaczęła karmić jego kawałeczkami. Juniorowi chyba trochę zakręciło się w głowie od atrakcji i nadmiaru komend, bo na raz na Siad przerolował się przez grzbiet, ale potem już odzyskał równowagę umysłową i spokojnie konsumował łakocie.

Niestety, po jakimś czasie musieliśmy iść. Nie było to do końca takie nieprzyjemne, bo okazało się wyjściem na wspólny spacer. Pan Juniora ćwiczy z nim dyscyplinę chodzenia przy nodze, więc trochę spowalniało to marsz, ale nie wyczuwało się specjalnie niczyjego niezadowolenia. Na usprawiedliwienie J. należy wspomnieć, że mijaliśmy pod drodze psy ujadające mniej lub bardziej smutno za ogrodzeniami, a mimo to u niego wzbudzające młodzieńczą ciekawość.

Wkrótce jednak dotarliśmy na pokrytą rozmiękłym śniegiem łąkę nad rzeką, na której nareszcie puszczono nas luzem. Niezamarznięta i dość wartko płynąca rzeka okazała się dla Juniora sporą atrakcją, bo wielekroć zbiegał nad nią wyraźnie zaciekawiony, a już najbardziej w miejscu, gdzie nurt przecinał próg i woda spadała z niewielkiej wysokości.
Uranka i ja chaotycznie bawiliśmy się kijem albo latającymi kółkami, a dla niego atrakcyjne były oczywiście właśnie nasze zabawki, a i chyba towarzystwo naszej grupy. Zatem wciąż wesoło do nas podbiegał w tym swoim jeszcze szczenięcym i nie do końca związanym stylu. Ale kiedy puścił się przede mną w ucieczce raz czy dwa swobodnym galopem, okazało się, że tylko największym wysiłkiem jestem w stanie się z nim w kopnym śniegu zrównać. Zdaje się, że jest ciut większy ode mnie...
Gdy spacer się zakończył, wracaliśmy do domu zadowoleni i zmęczeni. Fajnie jest spotykać takie psy, jak Junior.


Portrecik panienki w nowym legowisku

11/2/2013

 
Picture

Hominidy gończe

9/2/2013

 
Ktoś mógłby pomyśleć, że to zawsze my ścigamy kogoś, a nigdy sami nie wchodzimy w rolę ściganych. Tym razem jednak zdarzyło się inaczej. Zaczęło się od tego, że wysiedliśmy z samochodu na zatłoczonym parkingu, skąd pomaszerowaliśmy do wejścia przylegającego do niego budynku. Przed drzwiami, które co chwilę same się rozsuwały, Oni zatrzymali się wyraźnie niezdecydowani. Tymczasem w każdym momencie mijali nas ludzie, szybko wychodzący i wchodzący, patrzący w większości gdzieś przed siebie, a na nas i na Nich nie zwracający najmniejszej uwagi. Ona weszła na chwilę do środka, być może obwąchać teren, chociaż mnie nic nie podpowiadało, że w środku czai się jakaś groźba.

W końcu weszliśmy do środka, a raczej wpadliśmy do niego.
Maszerowaliśmy rześko przed siebie przez długi hall, nadal mijając po drodze zabieganych ludzi i ani jednego psa! Kiedy mieliśmy już ominąć budkę, która stała nam w poprzek drogi, On skręcił dość gwałtownie i obeszliśmy ją z drugiej, niż na to wyglądało początkowo, strony.

Tymczasem z temtej strony budki ruszył
do nas jakiś człowiek, coś nawet chyba do Niego mówiąc. On jednak tylko przyspieszył kroku, no a ja i Urania rzecz jasna mu go dotrzymaliśmy. Tamten chyba jeszcze coś mówił, ale został w tyle, jak zresztą i Ona, bo teraz właściwie szliśmy już kłusem. Na końcu korytarza były schody, a kiedy ich dopadliśmy, padło Na górę! i już się wspinaliśmy. U szczytu korytarz rozchodził się w dwie przeciwne strony, więc On wyraźnie się zawahał. Ale chyba nie było czasu, bo drugimi schodami z naprzeciwka zbliżał się inny pan trochę podobny do tego, który nas gonił. On wybrał jedną z odnóg korytarza w samą porę, bo ten drugi był już tylko parę kroków od nas. Wzdłuż korytarza ciągnął się szereg drzwi - On otworzył jedne z nich, szybko nas wprowadził do środka i zamknął je za sobą. Gończy ludzie nas nie doścignęli, a chyba nie śmieli przekroczyć tego ostatniego progu. Na korytarzu pozostała jednak Ona, ale zanim Urania albo ja (albo On!) zdążyliśmy się zmartwić, drzwi ponownie się otwarły i Ona do nas dołączyła.

W pokoju, w którym się znajdowaliśmy, za biurkiem siedziała jakaś pani. Wyczuwałem jej wzmożoną czujność, ale ludzie rozmawiając są chyba sobie w stanie wiele wyjaśnić, bo On coś do niej powiedział i po chwili napięcie opadło. Od tego momentu nikt już nas nie ścigał i opuściliśmy budynek nienagabywani, chociaż jakimś mniej uczęszczanym wyjściem.
On obojga z Nich biło zadowolenie, ja obsikałem sobie drzewo rosnące na stromej skarpie, a Uranka zrobiła numero duo na trawniczku nieopodal. Stres pościgu pozostał daleko za nami.
Picture
Gończe hominidy są mało atrakcyjne, pokazujemy więc gończe szwajcarskie (Banditto i Cleopatra Lady Bardotte)


Z Cyra jest pies na miasto

2/2/2013

 
Picture

    Quercus Niger
    Hodowla psów rasowych entlebucher

    Miot A  |  Litter A  |  Wurf A
    Miot B  |  Litter B  |  Wurf B
    Miot R  |  Litter R  |  Wurf R


    Autor

    Nazywam się Cyrus i jestem zantropomorfizowanym psem rasy entlebucher, co zresztą pchnęło mnie do prowadzenia dziennika. Jednak najwięcej ciągle we mnie jest z psa.
    Mieszkam z młodszą koleżanką, która ma na imię Urania, oraz dwójką Ludzi.

    Archiwa

    Listopad 2017
    Październik 2017
    Wrzesień 2017
    Lipiec 2017
    Kwiecień 2017
    Marzec 2017
    Luty 2017
    Styczeń 2017
    Grudzień 2016
    Listopad 2016
    Wrzesień 2016
    Sierpień 2016
    Lipiec 2016
    Czerwiec 2016
    Maj 2016
    Kwiecień 2016
    Marzec 2016
    Luty 2016
    Styczeń 2016
    Grudzień 2015
    Listopad 2015
    Wrzesień 2015
    Sierpień 2015
    Maj 2015
    Kwiecień 2015
    Marzec 2015
    Luty 2015
    Styczeń 2015
    Grudzień 2014
    Listopad 2014
    Październik 2014
    Wrzesień 2014
    Sierpień 2014
    Lipiec 2014
    Czerwiec 2014
    Maj 2014
    Kwiecień 2014
    Marzec 2014
    Luty 2014
    Styczeń 2014
    Grudzień 2013
    Listopad 2013
    Październik 2013
    Wrzesień 2013
    Sierpień 2013
    Lipiec 2013
    Czerwiec 2013
    Maj 2013
    Kwiecień 2013
    Marzec 2013
    Luty 2013
    Styczeń 2013
    Grudzień 2012
    Listopad 2012
    Październik 2012
    Wrzesień 2012
    Sierpień 2012
    Lipiec 2012
    Czerwiec 2012
    Maj 2012
    Kwiecień 2012
    Marzec 2012
    Luty 2012
    Styczeń 2012
    Grudzień 2011
    Listopad 2011
    Październik 2011
    Wrzesień 2011
    Sierpień 2011
    Lipiec 2011
    Czerwiec 2011
    Maj 2011

    Kategorie

    Wszystkie
    Budowa
    Champion
    Ciąża
    Ciąża
    Cieczka
    Człowiek
    Człowiek
    Dieta
    Dom
    Dzień
    Gwiazdka
    Instynkt
    Jedzenie
    Jesień
    Jesień
    Kojec
    Kość
    Kot
    Kropelki
    Krycie
    Lato
    Miasto
    Mysz
    Noc
    Ogród
    Ogród
    Park
    Pies
    Pływanie
    Pływanie
    Podróż
    Podróż
    Poranek
    Ptaki
    Rodzina
    Ruch
    Rujka
    Szczeniaki
    Trawa
    Upał
    Urodziny
    Weterynarz
    Wielkanoc
    Wieś
    Wieś
    Wiosna
    Woda
    Wystawa
    Wzorzec
    Zabawa
    Zabawka
    Zima
    Zwyczaj

    Kanał RSS

(by Entlebucher Cyrus)