
![]() On klecił tę skrzynię od ładnych paru dni - wczoraj rano zamiast pójść z nami na spacer, składał na podjeździe deski i ciął je tą hałaśliwą wielką piłą, co chwila mówiąc przepraszam, żebyśmy ja ani Ura nie kręcili się w pobliżu. A teraz gotowe pudło stoi w sypialni i jeszcze cały czas pachnie trochę nienaturalnie. Wrzucił tam legowisko Uranii, sam wlazł do środka i zaprosił Małą. Tego było mi za wiele i pospieszyłem wypchnąć ją spod jego ręki, a wtedy – zgroza – On mi na to Zostań! Każda arogancja musi mieć swoje granice, więc oddaliłem się do swojego pontonu. Mila stłukła ozdobny pojemnik, który stał na parapecie w salonie. Nasze koty uwielbiają przesiadywać w oknie podczas słonecznej pogody, ale ostatnio na jego parapecie zrobiło się ciasno i Milka nie mogła się już położyć w swojej ulubionej pozycji babci naokiennej, a tylko siedzieć skromnie z brzeżku. Z pomocą przyszedł przypadek i kiedy podczas niedawnego sprzątania z wyciem nadjechał odkurzacz, przestraszona tym kotka zbyt gwałtownie zeskoczyła z parapetu zabierając przy okazji z sobą na podłogę pojemnik. A on, lądując innym systemem, niż koci, przestał istnieć, rozwiązując jednocześnie problem brakującego miejsca do leżenia. ![]() Klara też nie znosi hałasu dochodzącego z odkurzacza, nawet w stopniu daleko większym, niż Mila. Uchodzi wtedy w drugi koniec domu wlokąc niemal po podłodze swój obwisły brzuch. Jest najmłodsza, ale to właśnie ona podporządkowuje sobie pozostałe dwie, przy czym Mila jest częściej narażona na zaczepki i prześladowania. Klara jest, jak na kota przystało, wybredna, ale nie ma takiego pokarmu, którego nie chciałaby przynajmniej raz spróbować choćby po to, aby potem nigdy go już nie tknąć. Również do Ich łóżka pcha się w pierwszym rzędzie i najczęściej ona spędza czas w niedawno oddanych do użytku dodatkowych sypialni i łazience. Wobec nas wykazuje najmniej nerwowości i będzie ostatnią, która pacnie łapą w wyciągnięty do niej wielki i wilgotny psi nos. Ryśce nie jest straszny odkurzacz, nasza bliskość, ani obcy ludzie, którzy czasem nas odwiedzają. Jako jedyna nie znika wtedy z horyzontu i spokojnie stacjonuje w jednym ze swoich zaimprowizowanych legowisk. Co jakiś czas, jako jedyna kotka, korzysta z naszej miski z wodą, aby ugasić pragnienie. Widzę nieraz, jak Ich denerwuje, kiedy wchodzi na biurko i próbuje zająć miejsce tuż przed oczyma pracującego przy nim człowieka, co kończy się zawsze zrzuceniem jej na podłogę. Właściwie serią zrzuceń: pierwszym delikatnym, drugim już trochę mniej, a którymś już z kolei na tyle zdecydowanym, że Rysia wreszcie się milcząco obraża i odchodzi omijając nas, bo zwykle wtedy też koło biurka z Uranią leżę. Łaskawa jest kotką jeszcze rozdartą między domem a wolnością, z której jednak korzysta w coraz mniejszym stopniu. Jej rewir składa się z małej łazienki i sieni, w których do leżenia wybiera kosz na ręczniki stojący na pralce albo szeroki kaloryfer. Czasem – trudno znaleźć jakąś regułę – znajdujemy ją rano śpiącą w brudowniku, z którego z niemałym trudem gramoli się potem na zewnątrz przytrzymując się rury pod umywalką. Łaskawa widocznie doszła do wniosku, że dość już naoglądała się tego świata i opuszcza swoje apartamenta zrzadka, a łowy na gryzonie i ptaszki bez żalu pozostawia najczęściej młodszej Cicie. ![]() Cita jest najbardziej wolno żyjącą kotką ze wszystkich. Penetruje zakamarki pod krzewami w ogrodzie i wiosną czyha na wypadłe z gniazd pisklęta. Ogród najbardziej do niej właśnie należy, bo swobodnie się tam czuje zarówno w dzień, jak i w nocy, a przechadzając się niespiesznie po podjeździe w zasięgu wzroku psów sąsiadów niewiele sobie robi z ich ekscytacji. Kiedy w jeden z cieplejszych dni Oni przestawiali coś na tarasie, odkryli zimową spiżarnię City. Bardzo stamtąd atrakcyjnie dla nas pachniało, ale On to w mig sprzątnął, uniemożliwiając Uranii i mnie dłuższe badania. Z domu Cita korzysta niechętnie i tylko przy najbardziej słotnej pogodzie, co nie oznacza, że odmawia Im, gdy podają jej coś do jedzenia. Mimo to gryzonie nie mają w pobliżu naszego domu łatwego życia, a my najczęściej widujemy je jako trofea pozostawione przez Citę w jakimś rzucającym się w oczy miejscu. Osobiście nie uważam kotów en masse za zbyt towarzyskie zwierzęta. Przede wszystkim mają upośledzony instynkt zabawy i każdą pogoń, którą za nimi wszczynam, psują wspięciem się na pierwszy napotkany podczas ucieczki wyższy mebel czy drzewo. Urania pewnym sentymentem darzy podawane kotom jedzenie i zawsze, kiedy kocia miseczka jest pozostawiona zbyt blisko krawędzi stołu, skrzętnie korzysta z jej zawartości. Dla mnie to nie licuje z psią godnością: mogę co najwyżej wyjeść ciastka albo wędliny, które Oni przygotowali dla siebie. ![]() Wybraliśmy się na spacer z większą grupą psów. Tylko On i ja - Urania została z nią w domu, bo już jest trochę mniej żwawa, a ostatnie dnie zrobiły się nagle ciepłe. Oczywiście na ten spacer musieliśmy dojechać samochodem, a na miejscu okazało się, że to zlot w większości psów jednej rasy - zwierzęta nieco większe ode mnie i długowłose. Ludzie mieli jakąś niezbyt jasną koncepcję tego spaceru, bo najpierw trochę czasu zajęło im organizowanie się przy samochodach. Wykorzystałem to na zapoznawanie się z towarzystwem - wykazuję przy takich czynnościach o wiele więcej inicjatywy, niż On. ![]() Wkrótce z parkingu przenieśliśmy się parę kroków dalej, na wyliniały po zimie trawnik pod drzewem, gdzie ludzie usiedli w krąg i poczęli coś po kolei mówić. Widocznie tak wygląda ich ceremoniał zapoznawczy. Ja nie mogłem usiedzieć w miejscu, mając po obu stronach suczki, aż wreszcie jedną z nich nastąpiłem na chorą łapę, więc narobiła rabanu. W takim razie zostawiłem ją na chwilę w spokoju i zająłem się tą z drugiej strony... ![]() Po ludzkiej ceremonii powitalnej większość psów i ludzi wyruszyła na przechadzkę do lasu. Cały czas było fajnie, ale wziął mnie na celownik jeden kudłaty i, trzymając na smyczy swojego Człowieka, rzucił się na mnie. Co było robić – pokazałem mu brzuch, więc skończyło się na oślinieniu mi ucha. Potem jeszcze raz do mnie zawrócił, kiedy zbytnio zbliżyłem się od tyłu, ale nic więcej się nie zdarzyło, więc idąc za nim, spokojnie zasikiwałem wszystkie miejsca, które on wcześniej pooznaczał. Jeszcze później wydawało mi się, że On tłumaczył Człowiekowi Kudłatego, że ja byłem ostatni z miotu i dlatego jestem taki mały, mam krótką sierść i nie dostałem rodowodu. Tłumaczenie chyba spotkało się ze zrozumieniem.* ![]() Wróciwszy z lasu, posiedzieliśmy jeszcze trochę na trawce, ale wkrótce zebraliśmy się w drogę powrotną. W domu zastaliśmy posmutniałą Uranię, która wydawała się okazywać nam, jak bardzo jest niezadowolona z tej naszej męskiej wycieczki. Sucze fochy! *Istnieją cztery rasy psów zaliczane do szwajcarskich psów pasterskich. Zainteresowani znajdą o nich obfitość informacji w Internecie. ![]() Na tej głuchej wsi nie sposób kogoś ciekawego spotkać. Kiedy pojawi się w okolicy jakaś nowa suka (nie musi wcale być bardzo rasowa), to od razu na drodze można spotkać watahę ogłupiałych psów, która snuje się za nią krok w krok. Ponieważ po wsi samopas nie chadzam, to oglądam takie sceny najczęściej z przejeżdżającego samochodu. Ja wcale nie jestem konserwatywnego światopoglądu, ale jak dotąd miałem bliższą przyjemność tylko z Uranią i faktycznie tylko z nią spoufalam się i prawie zawsze zachowujemy się wobec siebie tak, jakbyśmy darzyli się uczuciem, które ludzie nazywają zaufaniem. Nie znaczy to oczywiście dzielenia się wszystkim: nie odstępuję jej ani najlepszego jedzenia, w tym kości, ani pierwszeństwa w dostępie do naszych Ludzi. Ale to moja najbliższa koleżanka, a i coś niecoś poza koleżeństwem też nam się już przytrafiło… ![]() Jak wybredna może być suka w ciąży? Urania nigdy nie miała problemów związanych z żywieniem. Zjadała szybko i bez szemrania każdy posiłek i nawet wątpliwej jakości smakołyki szybko znikały w jej paszczy. Coś się jednak zaczęło zmieniać, a po raz pierwszy dało się to zaobserwować, kiedy obdarowana sztuczną kostką z prasowanej skóry, wypuściła ją z zębów. Niedługo później był epizod z niedojedzoną surową marchewką, a potem z króliczym uchem – aż do tych razów żadnego jedzenia po niej nie kończyłem… Wreszcie jest kwestia suchej granulowanej karmy, którą dostajemy na jeden z dziennych posiłków. Uranka od paru dni je ją coraz wolniej, podnosząc co jakiś czas wzrok znad miski, jakby w oczekiwaniu na co innego. W rezultacie kończę jeść swoją porcję przed nią, bo mnie wciąż te chrupki intensywnie pachnące rybą bardzo smakują. Nigdy wcześniej to się nie przytrafiało i zawsze to ona, spożywszy w pośpiechu zawartość swojej miski, oczekiwała w napięciu przy mojej wypatrując, czy czegoś nie uronię, po czym wyciągała po to ostrożnie szyję starając się nie sprowokować mojej reakcji. Mimo to pozostałe pokarmy, te wyciągane z lodówki albo garnka stojącego na kuchence, Mała na razie je chętnie i jej mordka pozostaje w misce jeszcze ładnych parę chwil po jej opróżnieniu. |
Quercus Niger
Hodowla psów rasowych entlebucher Miot A | Litter A | Wurf A Miot B | Litter B | Wurf B Miot R | Litter R | Wurf R
|