Później On wygonił mnie z basenu, spuścił z niego resztę wody, włożył do niego wąż i przykrył go z powrotem. Ale już wieczorem skorzystaliśmy ze świeżo nalanej wody po raz pierwszy. Od razu przestałem, mimo gorąca, chodzić z wywieszonym językiem – jeżeli dyszałem, to tylko z ekscytacji. Skok do basenu, wyłowienie aportu, potem skok z basenu, panierowanie w piasku (aportu i siebie samego), oddanie aportu, skok do basenu połączony ze spłukiwaniem panierki i tak da capo al fine…
Od razu ujawniła się różnica w relacji z wodą między mną a Uranką. Ona wpada tylko do wody, aby coś wyłowić, podczas gdy ja lubię sobie chociaż trochę popływać, jeżeli tylko ktoś mnie do tego choćby nieznacznie zmotywuje – przebieram równo łapami w wodzie z ukontentowaniem.
A moja pierwsza kąpiel miała miejsce pewnego wiosennego dnia. Podczas spaceru wędrowaliśmy wzdłuż wezbranej rzeczki. Mętny i wartki nurt wody jakby uciekał przede mną, a ja biegałem podniecony między Nim a brzegiem. W końcu popęd łowczy wygrał i z pluskiem wylądowałem na środku rzeczułki. To była też moja najkrótsza kąpiel w życiu, bo On rozpoczął zaraz akcję ratowniczą stając na brzegu i wołając mnie do siebie…
Ta rzeczka stała się potem jednym z naszych stałych kąpielisk, ale Urania, niejako na siłę zmuszana do korzystania z wodnych rozkoszy, nigdy nie podzieliła mojego do nich zamiłowania. Dostała nawet jakiś specjalny kabacik, w którym utrzymywała się na wodzie bez konieczności podejmowania żadnych działań ze swej strony, a jednak jej marzeniem było jak najszybsze z wody wyjście. Z czasem ta awersja osłabła, ale morał z tego taki, że pies musi sam zdecydować, kiedy do wody po raz pierwszy wejść. A kiedy już zdecyduje, może to się nawet odbyć bardzo gwałtownie. A i wiek psa może być bardzo różny: moja przygoda z rzeczką miała miejsce, kiedy byłem już zupełnie dorosły, a szczeniaki, które były z nami jeszcze niedawno, zaczęły ją od moczenia łap w niewielkiej kuwecie na podwórku. Jeden z nich, drugi co do wielkości chłopiec, wyróżniał się na tle innych i wchodził do kuwety wszystkimi czterema łapami, a nawet w niej siadał, po czym zamyślał się sprawiając wrażenie, jakby zasysał pupą z wody kolejną porcję wiedzy o świecie. Czuję, że pójdzie w moje ślady i pokocha pływanie.