
Kiedy jednak Ura jest poza sypialnią, czy to wywabiona brzękiem napełnianych misek, czy odgłosami zabawy, wszystko wraca do normy. Zachowuje się tak samo, jak w czasach, kiedy była beztroską panienką. Jeszcze parę dni temu za każdym razem musiała pójść za potrzebą w najdalszy i najbardziej zarośnięty kąt ogrodu, a teraz wybiera już miejsca na siusiu mniej ortodoksyjnie. A po powrocie do kojca, kiedy obudzone w tej sekundzie pijawki z wizgotem, gwiaździstym zlotem dopadają jej piersi, Urania przeistacza się znowu w uważną matkę: mości się na boku, wylizuje szczeniakom pupy i żadna inna czynność zdaje się dla niej nie istnieć.