Wokół naszego pomieszkania, już na ogrodzonym terenie puszczali nas czasem wolno, a kiedy ktoś się pojawiał, to odwoływali stanowczo z powrotem do pokoju. Pewnego razu jednak ni stąd ni z owąd pojawiła się jakaś para młodych ludzi, przy czym dziewczyna ewidentnie panicznie się nas obawiała i wpadła w głośny płacz przyklejając się do ściany budynku. Zanim upłynął czas Ich reakcji, pobudziło nas to tylko do głośniejszego szczekania, co skończyło się jeszcze donośniejszym płaczem, a potem sporą awanturą. Najprawdopodobniej w związku z tym już na stałe mieliśmy przypięte smycze, kiedy tylko wychodziliśmy za próg.
Wystawa odbywała się w niemiłosiernym upale, który bardziej nam dokuczył drugiego dnia, kiedy czekaliśmy w pełnym słońcu na jakimś ogromnym pozbawionym drzew trawniku. Urka i ja leżeliśmy w namiociku dysząc bez przerwy, a Oni gwarzyli z jakimiś ludźmi, którym towarzyszyły psy podobne do nas. Ja na ring wyskoczyłem prosto spod namiotu i nawet raz pomyliły mi się chody, a potem długo ignorowałem zabiegi Pani sędzi, które podejmowała, aby zwrócić na siebie moją uwagę. Na usprawiedliwienie mam tylko to, że dawno nie aportowałem kępek podrzucanej trawy, a najbardziej byłem skoncentrowany na ziajaniu się z językiem wywieszonym po granice możliwości.
Urania też objawiała przez większość czasu niechęć do pozostawania w ringu. Pół biedy, kiedy kłusowali w kółko albo po prostej. Wtedy była skoncentrowana i uważna, ślicznie i wydajnie wyciągając nóżki. Ale stać tego dnia zbyt długo nie chciała, penetrując cały czas strefę przynajmniej od rogu do rogu ringu, poszukując mnie wzrokiem. Mimo to spodobała się sędzi, która sporo się do niej nacmokała, wymacała ją dokumentnie, na co Urka pozwala zresztą zwykle tylko do momentu schwycenia za nasadę ogona. Ta ostatnia czynność odbyła się zatem już z Jego udziałem. Cóż, my psy wystawowe musimy obcym ludziom pozwalać na takie rzeczy, za które wszystkie inne w najlepszym razie pokazałyby im z bliska wszystkie czterdzieści dwa zęby.

Demonstruję tutaj granice swojej tolerancji na dotyk...
(Zdjęcie jest własnością hodowli Z Ticheho udoli)

Urania wypoczywa po podróży. (Bardzo mądrze robi, swoim wdziękim i niewinnym spojrzeniem krok po kroku przekraczając kolejne granice zakazów, które Oni próbują egzekwować. Jak tak dalej pójdzie, wkrótce będziemy razem z Nimi jedli przy stole z bolesławieckiej kamionki).