Kiedy miał tydzień czy dwa, sprawiał wrażenie nieogarniętego. Wił się z głośnym rozgniewanym piskiem po kojcu tam i sam w poszukiwaniu sutka, do którego mógłby się przyssać. Kiedy jednak szczeniaki zaczęły widzieć, słyszeć i chodzić okazało się, że jest niezwykle samodzielny i przy tym, przynajmniej jak na takiego szczeniaka, nieustraszony. Zawsze na szpicy szczenięcego zwiadu podczas ekskursji po salonie. No i pierwszy odkrył, że jeden z psich materacy leżących na podłodze maskuje tajemniczy otwór pod kominkiem... |