
Podobne korowody z jedzeniem dla Małych trwały cały dzień, podczas którego Urania konsekwentnie odmawiała karmienia nawet pojedynczych pijawek goniących ją po całym salonie. Ale one chyba nie poniosły na tym większej szkody – widziałem nawet jak jeden wypiął zadek w rogu kojca i wypróżnił się w sposób świadczący o zdrowej przemianie tego, co zjadł.
Dopiero późnym wieczorem Uranka dała za wygraną i wystawiła bez protestów swoje mleczne piersi na pastwę zębów Małych. Ssały ją tak długo, że przespały potem całą noc…