Notes Cyrusa
  • Dziennik
  • Szczeniaki|Pups|Welpen
    • Szczeniaki - Miot R
    • Puppies - Litter R
    • Welpen - Wurf R
  • Dossier
  • Linki
  • Kontakt

Z podróży

25/5/2011

 
Niezmiernie rzadko gdzieś dalej i na dłużej wyjeżdżamy, ale nadarzyła się okazja, aby przy okazji wystawy psów poznać odrobinę Salzburg. Pojechaliśmy tam przed weekendem samochodem, przy czym podróż zabrała nam właściwie cały dzień. Urania uwielbia wszelkie nory, więc w samochodzie czuje się dobrze, a już wyśmienicie, kiedy jedziemy razem. Leżymy wtedy najczęściej w kołysce na tylnym siedzeniu i drzemiemy sobie z krótkimi przerwami na rozprostowanie gnatków oraz obwąchanie i obsikanie przydrożnych parkingów. Kiedy znudzi mi się już ostatecznie drzemanie, wtedy siadam i popatruję do przodu między Nimi, albo oglądam to, co mijamy, przez boczną szybę.
Po przyjeździe hotelowy pokój w Salzburgu okazał się całkiem miły, chociaż prowadził do niego wąski korytarz z mnóstwem podejrzanych drzwi, zza których dochodziły obce dźwięki i zapachy. Z niezmiennym entuzjazmem zjedliśmy kolację z puszki, a oni popili hotelowe kanapki herbatą, a potem poszliśmy spać.
W sobotę rano po śniadaniu dzień zapowiadał się bardzo ciepły i pogodny, więc Oni wzięli każde z nas na smycz i podążyliśmy „do miasta”. Miasto oznacza dla mnie mnóstwo nowych woni i konieczność zbadania każdego załomu muru, a wkrótce okazało się, że tutaj także spotkania wielu nieznajomych psów. Ostatnio chodzę w szelkach i wolno mi prawie do każdego takiego psa podejść na luźnej smyczy i spróbować powitania. Oczywiście właściciele, a co za tym idzie ich psy, reagują rozmaicie. Niektórzy nieśmiało się uśmiechają i pozwalają swojemu zwierzakowi chwilę ze mną postać. Potem On mówi „dosyć, idziemy” i najczęściej ruszam dalej. Za to ludzie spacerujący z małymi psami najczęściej wieszają tych nieszczęśników na smyczy i w panice wlepiają się w mur najbliższego budynku.  Spotkałem też jednego psa, do którego nawet nie skręciłem, a i bez tego byłem pewien, że na pewno nie zechce ze mną zawierać przyjaznej znajomości. Przez cały czas i pomimo wielu spotkanych psów nie mieliśmy jednak ani jednego zajścia, które by Go zaniepokoiło.
Oni w tym czasie zdawali się być zadowoleni z tego, że mogą chodzić po zatłoczonej ulicy między jakimiś wiekowymi budynkami, albo promenować nad rzeką, gdzie mijający nas ludzie często uśmiechali się do mnie i Uranii, a nawet zagadywali Ich o nas. Co jakiś czas robiliśmy sobie przerwy, siadali gdzieś przy stoliku, a po chwili nasi Ludzie coś tam sobie popijali i pojadali, co wydawało się im również poprawiać nastrój. W jednym z takich miejsc miał miejsce nieprzyjemny incydent z Uranią.
Siedzieliśmy sobie w ogródku, a ponieważ było jeszcze wcześnie i niewielu klientów, a miejsce położone na uboczu, Urania chodziła sobie wolno między stolikami badając otoczenie. Jednak w pewnym momencie Ona gdzieś poszła. To po jakimś czasie wzbudziło niepokój Uranii, która oddaliła się w kierunku jakichś drzwi, nie reagując na przywoływanie. On, chyba trochę zaniepokojony, wziął moją smycz i poszliśmy szukać małej fujary. Zanim jednak doszliśmy do tamtych drzwi, wybiegła z nich spłoszona Uranka z uszami położonymi po sobie, a za nią pewien zagniewany Pan pouczający Go, jak się zdaje,  że to bardzo niebezpieczne, aby pies biegał luzem po kuchni. Akurat wtedy Ona nadeszła z innego kierunku i zaczęły się rozważania, czy Ura szukała swojej Pani, czy zwabiły ją smakowite kuchenne zapachy.
Później chodziliśmy jeszcze długo po starym mieście, spotkaliśmy wielu sympatycznych nieznajomych – psy i ludzi, przysiedliśmy jeszcze nieraz na małe co nieco, ale upał nieuchronnie wzmagał się coraz bardziej. Ja i Urania jesteśmy typowymi wiejskimi psami, więc kiedy jest gorąco i nie ma nic do roboty, to po prostu drzemiemy w cieniu. A do tego dzisiejsze tyle godzin chodzenia na smyczy to dla nas rzecz zupełnie wyjątkowa i chociaż ja ciągle czułem się świetnie i rześko, pobudzony rozmaitymi nowymi odkryciami zapachowymi i całym tym miastem do obsikania, to Urka już zaczynała mieć dosyć nowych miejsc i dochodzącego zewsząd zgiełku.
Wtedy właśnie dotarliśmy do jakiegoś parku, a kiedy tylko weszliśmy w cień i na trawę, ja od razu spojrzałem na Niego, aby zobaczyć gdzie ukrywa frisbee. Jednak tymczasem stanęliśmy przed jakąś tablicą z kilkoma rysunkami psów: na smyczy, w kagańcu, i z szufelką zbierającą coś spod psa. Był jeszcze rysunek dziecka i psa obok przekreślony na krzyż. Dokładnie nie wiem, co z tego wynikało, ale zostaliśmy na smyczach, a on nie wyjął frisbee. Zamiast tego siedliśmy pod drzewem nad jakimś małym stawkiem, przy czym nas przywiązali do metalowego słupka z kubłem na śmieci – Oni widocznie tak najlepiej wypoczywają.
Po drugiej stronie stawku jakaś dziewczynka weszła do wody i brodziła w niej z małym beagle. Oni patrzyli na to przez chwilę, po czym chyba jednak podjęli jakąś decyzję: zdjęli buty, podwinęli spodnie i z nami ciągle na smyczach z wielką ostrożnością zeszli do stawku. Nigdy jeszcze nie pływaliśmy po aport na smyczy, więc zaplątaliśmy się z Uranią bardzo szybko. Wobec tego Oni wprawdzie puścili smycze, ale i tak połów aportu był bardzo utrudniony. Po dziesięciu minutach tej miejskiej zabawy wyszliśmy na brzeg wszyscy czworo dość dokładnie zmoczeni, ale ja i Urania przynajmniej niezmiernie zadowoleni i wreszcie trochę ochłodzeni, co jak zwykle objawiło się radosnymi bieganiem w kółko i tarzaniem się w poszyciu. Miejskie psy i ich ludzie muszą się sporo napracować, aby wreszcie odpocząć na zakończenie dnia.
Picture

Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.
    Quercus Niger
    Hodowla psów rasowych entlebucher

    Miot A  |  Litter A  |  Wurf A
    Miot B  |  Litter B  |  Wurf B
    Miot R  |  Litter R  |  Wurf R


    Autor

    Nazywam się Cyrus i jestem zantropomorfizowanym psem rasy entlebucher, co zresztą pchnęło mnie do prowadzenia dziennika. Jednak najwięcej ciągle we mnie jest z psa.
    Mieszkam z młodszą koleżanką, która ma na imię Urania, oraz dwójką Ludzi.

    Archiwa

    Listopad 2017
    Październik 2017
    Wrzesień 2017
    Lipiec 2017
    Kwiecień 2017
    Marzec 2017
    Luty 2017
    Styczeń 2017
    Grudzień 2016
    Listopad 2016
    Wrzesień 2016
    Sierpień 2016
    Lipiec 2016
    Czerwiec 2016
    Maj 2016
    Kwiecień 2016
    Marzec 2016
    Luty 2016
    Styczeń 2016
    Grudzień 2015
    Listopad 2015
    Wrzesień 2015
    Sierpień 2015
    Maj 2015
    Kwiecień 2015
    Marzec 2015
    Luty 2015
    Styczeń 2015
    Grudzień 2014
    Listopad 2014
    Październik 2014
    Wrzesień 2014
    Sierpień 2014
    Lipiec 2014
    Czerwiec 2014
    Maj 2014
    Kwiecień 2014
    Marzec 2014
    Luty 2014
    Styczeń 2014
    Grudzień 2013
    Listopad 2013
    Październik 2013
    Wrzesień 2013
    Sierpień 2013
    Lipiec 2013
    Czerwiec 2013
    Maj 2013
    Kwiecień 2013
    Marzec 2013
    Luty 2013
    Styczeń 2013
    Grudzień 2012
    Listopad 2012
    Październik 2012
    Wrzesień 2012
    Sierpień 2012
    Lipiec 2012
    Czerwiec 2012
    Maj 2012
    Kwiecień 2012
    Marzec 2012
    Luty 2012
    Styczeń 2012
    Grudzień 2011
    Listopad 2011
    Październik 2011
    Wrzesień 2011
    Sierpień 2011
    Lipiec 2011
    Czerwiec 2011
    Maj 2011

    Kategorie

    Wszystkie
    Budowa
    Champion
    Ciąża
    Ciąża
    Cieczka
    Człowiek
    Człowiek
    Dieta
    Dom
    Dzień
    Gwiazdka
    Instynkt
    Jedzenie
    Jesień
    Jesień
    Kojec
    Kość
    Kot
    Kropelki
    Krycie
    Lato
    Miasto
    Mysz
    Noc
    Ogród
    Ogród
    Park
    Pies
    Pływanie
    Pływanie
    Podróż
    Podróż
    Poranek
    Ptaki
    Rodzina
    Ruch
    Rujka
    Szczeniaki
    Trawa
    Upał
    Urodziny
    Weterynarz
    Wielkanoc
    Wieś
    Wieś
    Wiosna
    Woda
    Wystawa
    Wzorzec
    Zabawa
    Zabawka
    Zima
    Zwyczaj

    Kanał RSS

(by Entlebucher Cyrus)