
Skaleczenie nie przeszkadza Uranii zażywać przyjemności z niemal codziennego pływania w stawie. Podczas zabawy w aportowanie z wody nie znalazł się dotąd bodziec, który byłby w stanie istotnie wyłamać naszą skupioną uwagę. Parę dni temu rano, kiedy dojechaliśmy nad wodę, stał tam obcy samochód, ale wokół nie było widać nikogo. Jednak gdzieś w połowie trwania naszej zabawy w trzcinach nad drugim stawem coś zagrzechotało i wychynął z nich człowiek. Urania tylko raz na niego zajazgotała, ale zaraz wróciła do Niego i nakazała Mu głosem rzucić sobie frisbee. Ja w ogóle nie poświęciłem obcemu większej uwagi, więc On chcąc nie chcąc, coś do tamtego rzekł, odwrócił się i kontynuowaliśmy zabawę ziemia-powietrze-woda-ziemia. Gdybyśmy mieli taki staw przy domu, chyba nie wychodziłbym z niego przez cały dzień…